niedziela, 12 stycznia 2014

Mega - WOŚP 2014!

Siema! Najpierw delikatne nawiązanie blogowo-projektowe. Na niniejszym serwisie green-fridayowym było baaaardzo cicho przez dłuższy czas! Szkoda, ale jakoś tak sie składało, że od czerwca 2012 nie było okazji żebym coś napisał, choć green-fridayowo działo się nieco. Ale zdecydowanie zbyt mało. Obiecuję poprawę , i tu, i tu. To znaczy: będę pisał, a co ważniejsze będziemy grali. Obiecuję!
A teraz o tegorocznej imprezie przed-WOŚP-owej. Okazała się eventem wybitnym pod wieloma względami.





Nasamprzód (jak mawiają starsi) warto wspomnieć o rzeczy najważniejszej. W historii naszej wieloletniej działalności (bo gramy na pewno od 2004 roku, a może i wcześniej - kolejna moja obietnica - sprawdzę kiedy po raz pierwszy wspomogliśmy koncertowo WOŚP u Maksa na sajcie), uzbieraliśmy sporo kasy. Raz bywało że w puszcze znalazło się więcej, w innym roku było słabiej. Bywa. Ale najistotniejsze jest, ze w tym roku zebraliśmy najwięcej (ever)! Uwaga - oficjalnie i ostatecznie - w puszce znalazło się 1166,34 zł. Naprawdę przyzwoicie! :)
Teraz rzecz druga: chyba jeszcze nigdy wcześniej, w pojedynczych licytacjach, nie padły takie kwoty: 100 i 200 zł :). Wiedziałem, ze może być zacnie, ale nie sądziłem, że aż tak.
Trzecia kwestia. Zawsze miksowaliśmy gatunki, pojawiały się różnorakie kolaboracje, klimaty muzyczne etc. Ale jeszcze nigdy na scenie naszego WOŚP-owego eventu nie pojawił się house'owy DJ :). Wydawać by się mogło, że wyjdzie lipa, ale o dziwo, nawet wokalista/gitarzysta punk-rockowego komanda X-Spanktor stwierdził że: "chodzi mu noga".
No i na sam koniec tych niezwykłości, rzecz znamienna. Pierwszy raz, na naszym WOŚP-ie, każdy z występujących zespołów posiadał w swoim składzie ucznia lub absolwenta ZSOI nr 7 (gimnazjum nr 75 lub SP nr 90). Nieźle.

Jeszcze napiszę wam kolejnego posta - gdzie znajdzie się relacja i podziękowania - takie szczegółowe! Trzymajcie się!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz